sobota, 22 października 2011

Święta?!

Wspominałam już poprzednio, że wzięłam się za ozdoby świąteczne. Trudno zresztą o tym nie myśleć odwiedzając Wasze blogi. Prawie u każdej widzę już jakiś akcent świąteczny!!! Sama wyszyłam wzorek, który ogromnie mi się spodobał ale nie wiedziałam co tu zrobić, żeby było ładnie. Nigdy nie zrobiłam żadnego pinkeepa a okazja ku temu się znalazła więc i ja spróbowałam swoich sił. Oczywiście bez poprawek się nie obejdzie - mam za szeroką tasiemkę ale jak znajdę właściwą to wymienię bo z tyłu brzydko odstaje. Szpilki też inne bo nie miałam z główkami ale za to poznajdowałam takie małe koraliki (do dzisiaj zachodzę w głowę skąd ja takie mam) na zwykła szpilkę nawlokłam i własne główki mam :)
Pierwszy raz też haftowałam tymi metalizowanymi nićmi DMC (złota i srebrna) i jak z efektu zadowolona jestem to z samego haftowania nie za bardzo. Trudno przechodzą przez materiał i ciągle się rozdwajają ale dla urody trzeba trochę pocierpieć :) Tył mam gładki zielony więc nawet nie sfotografowałam. Oto mój wypocony pinkeep:



a tu zbliżenie na szpileczkę oraz efekt metalizowanego DMC


Musicie mi tylko dziewczyny na słowo uwierzyć że wstążeczka jest soczysto-zielona bo zdjęcia prawdy nie oddają. Wina niestety światła. Nie będę go dawać na stojaczek tylko po prostu jak przyjdzie pora na stroiki świąteczne to włożę go do wianka albo coś w tym stylu. Do tego tematu dojdziemy w grudniu :)

Kochane! Dziękuję Wam za odwiedziny i ciepłe słowa zostawiane w moim zaciszu internetowym. Miło mnie zaskoczyły pochwały pod moją pierwszą, archaiczną pracą :) Zapraszam Was jak najczęściej :*

Czarna Jagódko - eRa była znana ładnych parę lat temu głównie z jednego przeboju Ameno a ja jakoś wciągnęłam się w resztę i śledziłam ich dyskografię. Lubię muzykę chóralna i pewnie dlatego tak ich namiętnie słuchałam.
Mysia - ja żałuję, że u nas na technice tylko karmniki zbijaliśmy :)
Agawu - czyli zaczęłaś w tym samym okresie wiekowym co ja :)
Ena, Daniela, Ann_Margaret - dziękuję dziewczyny :*

środa, 19 października 2011

Wspomnienia

Coś widzę, że u mnie ostatnio zastój w postach, bo w komentarzach i podziwianiu Waszych prac staram się być na bieżąco. Tak sobie chodzę po tych Waszych blogach i coraz więcej pomysłów mnie nawiedza a to jest niebezpieczne - czasu mało a pomysłów chmara. Odwiedzając Wasze internetowe miejsca zauważyła wysyp różnych candy i na niektóre chętnie się wpisałam :) Mała prezentacja:



 


Dziewczyny dziękuje za wspaniałą zabawę, którą nam umożliwiacie! Ja wezmę przykład z Mysi i na swoje pierwsze blogowe urodziny na pewno jakieś candy zrobię ale to dalsza perspektywa. U każdej z Was są piękne cukiereczki więc wszystkich do zapisów zachęcam :)


Ja tymczasem haftuje gruszkę dla babci i zabieram się za ozdoby świąteczne. Jeden obrazeczek już mam ale pokaże jak już przemyśle co z nim zrobić. Wymyśliłam, że każdy z rodziny do prezentów będzie miał jedną wyhaftowaną przeze mnie ozdobę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Mnie tym czasem wzięło na tytułowe wspomnienia o początkach mego haftu. Za sprawą forowego tematu "jak zaczęła się Twoja przygoda z haftem krzyżykowym" przeszukałam starannie swoje płytki ze zdjęciami i znalazłam to czego szukałam.
To było jakieś 8 lat temu, miałam 16 lat kiedy postanowiłam zrobić sobie coś oryginalnego. Jako że straszna była ze mnie fanka zespołu eRa i modne były wtedy naszywki na torby i ja zapragnęłam takową mieć. Oczywiście w sklepach mowy nie było, żebym akurat logo tego zespołu dostała. Wtedy narodził się pomysł haftu. Próbowałam płaskiego ale straszne krzywolągi powychodziły. Pamiętam, że stałam w pasmanterii i zobaczyłam wzory oraz zestawy do krzyżyków. Na szybko przestudiowałam metodę, kupiłam kanwę dla początkujących, mulinę, igiełkę i fruuu do domu spróbować własnych sił. Na kanwie ołówkiem narysowałam wzór nietrudny i zaczęłam. Trochę dni to trwało, najgorsze było czarne tło ale wreszcie marzenie się spełniło. Dwa lata chodziłam z moim haftem, w końcu tak się sprał że niewiele z niego zostało tylko to zdjęcie :)


Dziś widzę, że powinnam wziąć więcej nitek czy inne wady jak za cienka nóżka litery R :D ale uczucia satysfakcji nie zapomnę do dzisiaj.

Strasznie się rozpisałam dzisiaj ale taka potrzeba serca :)
Dziewczyny!!! Na koniec jak zawsze dziękuje odwiedzającym i komentującym - każdy komentarz to dla mnie nowy zastrzyk energii!
Mam tez propozycje dla Was - napisałam tu o początkach mojego haftowania, stąd propozycja aby każda z nas poświęciła parę zdań na przypomnienie sobie tej pierwszej pracy, tego momentu kiedy złapałyśmy tego bakcyla i co tu dużo mówić wpadłyśmy w uzależnienie :) Zachęcam wszystkie blogowiczki do małej retrospekcji. Całuje gorąco :*

sobota, 8 października 2011

Znów moje krzyżyki

Tak jak wspomniałam ostatnio zaraz po przyjeździe zabrałam się za nowe krzyżyki a mianowicie ozdobny woreczek. Chciałam mojej najlepszej przyjaciółce sprezentować coś od serca dlatego korzystając z nowych książeczek wybrałam wzór, w którym oprócz ładnych kolorów liczył się również napis. "Friends are a gift from God" i z tym zgadzam się w zupełności :) woreczek stanowił świetne opakowanie na podarek. Przyjaciółce się spodobał (mam nadzieję Aniu, że tak jest naprawdę :D). Oto zdjęcie mojego pierwszego woreczka (lecz pewnie nie ostatniego )



Kiedy skończyłam tulipana myślałam, że będę wreszcie miałam czas na moje maleństwa, które tak lubię no ale doszedł mi wspomniany jamnik. W międzyczasie jednak udało mi się stworzyć jedną, maleńką poduszeczkę. Przypomniała mi o niej moja kotka, która przyniosła mi ją w pyszczku i naprawdę nie wiem skąd  to wzięła :) Oto znalezisko :



i zdjęcie bohaterki, która przywłaszczyła sobie mojego misia i beztrosko poszła spać :)


Kochane! Bardzo chciałam Wam podziękować za wiele ciepłych słów po moim powrocie na blog. Czuję się jakbym wracała do domu :) Dziękuję również za uznanie dla jamniczka.
Chciałam również powitać nowoobserwujących i nowokomentujących mój blog. Każda duszyczka, która tu zabłądzi napawa mnie wewnętrzną radością.

Życzę Wam miłego weekendu i pomimo dzisiejszych opadów śniegu w górach (na Kasprowym 33cm śniegu!) ciepłych jesiennych dni :) :*

środa, 5 października 2011

Zaległości

Kochane Dziewczęta!
Muszę zacząć od przeprosin, że dwa miesiące temu zniknęłam tak bez słowa. To były dla mnie zwariowane dwa miesiące, w ciągu których nie miałam nawet czasu klapnąć i nadrobić zaległości. Ale od początku.

Na te wakacje miałam różne plany ale jeden był niewiadomy a mianowicie mój wyjazd do Ameryki a dokładnie do cioci w Chicago. Ale tak się stało, że w pod koniec lipca spontanicznie zakupiłam bilet na wrzesień i zaczęłam przygotowania. Szybko się okazało, że moim głównym przygotowaniem miał być prezent dla cioci, miłośniczki jamników. Oczywiście zapalona miłośniczka haftów szybko znalazła wzór i nie bacząc na to, że zostało jej tak naprawdę 3 tygodnie zabrała się do pracy. I tu moje drogie pobiłam własny rekord - mój jamnik jest większy od tulipana czy też irysa a powstał w te wspomniane trzy tygodnie!!! Jedno muszę przyznać - ma mniej kolorów oczywiście.
Haftowałam go dzień a czasami i noc całą aż do dnia wyjazdu, a po drodze trzeba było zająć się też innymi rzeczami więc proszę o wyrozumiałość i wybaczenie, że tak potwornie Was zaniedbałam... Oto dowód rzeczowy:




Sam wyjazd niewiarygodny - w miesiąc zobaczyłam na prawdę dużo - a że jestem przede wszystkim miłośnikiem muzeów Chicago było dla mnie rajem. Cóż w mojej wycieczce nie zabrakło również wizyty w pasmanterii - tam to jest jak mały supermarket! Fundusze miałam ograniczone ale książeczki ze wzorami i trochę kanw kupiłam. Wzorami chętnie sie podzielę jak opanuje mój skaner albo aparat :)

Ledwo przyjechałam już musiałam zająć się nowym haftem (to już uzależnienie) ale na prezent więc pokaże jak już zostanie on wręczony. Nigdy nie wiadomo czy akurat przyjaciółka nie zajrzy :D

Ogólnie ten miesiąc u cioci brakowało mi i haftowania i bloga ale czas miałam tylko na skorzystanie z poczty i skypa. W każdym razie już jestem i zaczynam nadrabiać te karygodne zaniedbania.

Chciałam też podziękować na forum publicznym serdecznie Mariolce  z Haft i Pachwork u której zaraz przed wyjazdem wygrałam candy czyli piękne pudełeczko. Przydasie piękne, słodkości skonsumowane przy haftowaniu jamniczka :D

Wasza stęskniona i pokornie o wybaczenie prosząca Agnieszka vel Lothluin

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...