Stało się! Skończyłam zakładkę frywolitkową za pomocą czółenka. Wrażenia: początki były ciężkie - ręce nie przyzwyczajone, nie chciały ze mną współpracować, nitka się plątała a ja nie wiedziałam gdzie jestem. Ten galimatias trwał pół godziny a potem ruszyło z kopyta, co nie znaczy, że jakość robótki uległa polepszeniu. Niestety niedoróbek trochę jest, ale chwytam już co powinnam poprawić i nad czym pracować. Jest niestety krzywa, ale to dlatego, że na początku nie zaciskałam chyba jeszcze jak trzeba łuczków. Robienie dwoma kolorami niewątpliwie pomogło, widziałam dokładnie czy wszystko idzie tak jak powinno. Jeżeli chodzi o porównanie:
- wielkość - igłą wychodzą zdecydowanie grubsze i bardziej mięsiste sploty, co przekłada się na wielkość (jak bardzo, to powiem jak zrobię serwetkę bliźniaczą do tej na igle). Te na czółenku są delikatniejsze i mniejsze
- czółenkowe łuczki nie rozchodzą mi się tak jak te na igle - mocniej ściśnięte nie rozjeżdżają się tylko trzymają fason
- trochę trudniej robi mi się równe pikotki - na igle były lepiej widoczne a w palcach różnie mi wychodzi
- w czółenku zdecydowanie lepiej łączy się elementy - przy igle czasami mi się skręcały, trudno było dobrze igłę wygiąć, żeby np. kółeczko połączyło się ze wszystkim co trzeba
- w czółenku banalną rzeczą jest łączenie dwóch różnych kolorów co sprzyja wyobraźni przy różnych wzorach
To na razie tyle z moich przemyśleń. A tu efekt mojej pracy, w zdjęciach asystowało nowe wydanie "Władcy Pierścieni" Tolkiena z ilustracjami Alana Lee.
Ze spraw blogowych - chciałam przywitać moją przyjaciółkę, która zagościła w wirtualnym świecie ze swoją pasją i twórczością. Jej ostatnią radością stał się sutasz, w którym jak widać się odnalazła. Zapraszam na blog
Sutaszowo Kolorowo aby podziwiać pierwsze kroki w tej wymagającej wyobraźni i cierpliwości sztuce. Witaj Kochana!
Druga sprawa, Kasia z bloga
Kasiulkowe prace szydełkowe założyła przydatny blog dla tych co myślą o spotkaniach robótkowych, oto on
Wszystkim jak zawsze dziękuję, że tu zaglądacie i zostawicie po sobie dobre słówko :)
Karolina - każda która przeszła przez frywolitkowe twory może być specjalistą :) mam w każdym razie takie same spostrzeżenia jak Ty. Moja kotka to jak najbardziej zło wcielone :)
Annette - jak już wyszyjemy całe osiedle, to przejdziemy do planszy i zrobimy własną grę "Monopoly" :D co do frywolnic, jak trochę się w niej odnajdę i nie będę się wstydziła swoich wyrobów to też Ci coś sprezentuje :)
Laquila - Kochana, ona jest nie w sosie jak już widzi aparat (jeszcze nie włączony!). Ja doprawdy nie wiem jak ona to robi, ale Ty wiesz, że te nasze zwierzaczki to są inteligentniejsze niż niektórzy ludzie :)
Ściskam Was serdecznie, miłego weekendu :)