środa, 19 października 2011

Wspomnienia

Coś widzę, że u mnie ostatnio zastój w postach, bo w komentarzach i podziwianiu Waszych prac staram się być na bieżąco. Tak sobie chodzę po tych Waszych blogach i coraz więcej pomysłów mnie nawiedza a to jest niebezpieczne - czasu mało a pomysłów chmara. Odwiedzając Wasze internetowe miejsca zauważyła wysyp różnych candy i na niektóre chętnie się wpisałam :) Mała prezentacja:



 


Dziewczyny dziękuje za wspaniałą zabawę, którą nam umożliwiacie! Ja wezmę przykład z Mysi i na swoje pierwsze blogowe urodziny na pewno jakieś candy zrobię ale to dalsza perspektywa. U każdej z Was są piękne cukiereczki więc wszystkich do zapisów zachęcam :)


Ja tymczasem haftuje gruszkę dla babci i zabieram się za ozdoby świąteczne. Jeden obrazeczek już mam ale pokaże jak już przemyśle co z nim zrobić. Wymyśliłam, że każdy z rodziny do prezentów będzie miał jedną wyhaftowaną przeze mnie ozdobę. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Mnie tym czasem wzięło na tytułowe wspomnienia o początkach mego haftu. Za sprawą forowego tematu "jak zaczęła się Twoja przygoda z haftem krzyżykowym" przeszukałam starannie swoje płytki ze zdjęciami i znalazłam to czego szukałam.
To było jakieś 8 lat temu, miałam 16 lat kiedy postanowiłam zrobić sobie coś oryginalnego. Jako że straszna była ze mnie fanka zespołu eRa i modne były wtedy naszywki na torby i ja zapragnęłam takową mieć. Oczywiście w sklepach mowy nie było, żebym akurat logo tego zespołu dostała. Wtedy narodził się pomysł haftu. Próbowałam płaskiego ale straszne krzywolągi powychodziły. Pamiętam, że stałam w pasmanterii i zobaczyłam wzory oraz zestawy do krzyżyków. Na szybko przestudiowałam metodę, kupiłam kanwę dla początkujących, mulinę, igiełkę i fruuu do domu spróbować własnych sił. Na kanwie ołówkiem narysowałam wzór nietrudny i zaczęłam. Trochę dni to trwało, najgorsze było czarne tło ale wreszcie marzenie się spełniło. Dwa lata chodziłam z moim haftem, w końcu tak się sprał że niewiele z niego zostało tylko to zdjęcie :)


Dziś widzę, że powinnam wziąć więcej nitek czy inne wady jak za cienka nóżka litery R :D ale uczucia satysfakcji nie zapomnę do dzisiaj.

Strasznie się rozpisałam dzisiaj ale taka potrzeba serca :)
Dziewczyny!!! Na koniec jak zawsze dziękuje odwiedzającym i komentującym - każdy komentarz to dla mnie nowy zastrzyk energii!
Mam tez propozycje dla Was - napisałam tu o początkach mojego haftowania, stąd propozycja aby każda z nas poświęciła parę zdań na przypomnienie sobie tej pierwszej pracy, tego momentu kiedy złapałyśmy tego bakcyla i co tu dużo mówić wpadłyśmy w uzależnienie :) Zachęcam wszystkie blogowiczki do małej retrospekcji. Całuje gorąco :*

6 komentarzy :

  1. Mi się ten napis wydaje idealny, bardzo ładne literki :) a swoja drogą nigdy o tym zespole nie słyszałam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta naszywka jest fantastyczna. Tło jedną nitką ma też swój urok i jakby miał powstać drugi taki hafcik to ja bym nic nie zmieniała.
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze, że napis jest bardzo w porządku, więc nie bądż taka skromna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Naszywka cudna ;o) Fajny pomysł miałaś i to 16latka ;o) Ja przygodę z haftem zaczęłam w podstawówce na lekcji techniki ;o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Haftować nauczyła mnie koleżanka na początku liceum, masz pełną rację jet to zajęcie które uzależnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne historia:) I jak na początki haftu, taka naszywka to dość skomplikowana sprawa - i do tego własny projekt!

    OdpowiedzUsuń

Za wszystkie ciepłe słowa - dziękuje Wam [za krytykę również :)]

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...